niedziela, 4 stycznia 2009

Desmond Child & Rouge - Our Love Is Insane (1978)


Cieżko jest pisać o kimś takim jak Desmond Rouge.Ciężko ,bo żeby wypisać jego zasługi dla przemysłu muzycznego ,trzeba by tu napisąc kilkustronnicowy esej.Ja w sumie pójdę na łatwiznę,i odeślę Was do kilku stron:

http://www.desmondchild.com/
http://en.wikipedia.org/wiki/Desmond_Child

Fajnie?Tak wiem,95% ludzi nie znało Desmonda.Ja przyznam się szczerze,jeszcze z 2 lata temu też.Wstyd bo wstyd ,ale wszystkiego nie idzie ogarnąć,chociaż bardzo by się chciało.Jestem jednak pewien ,że gdyby słuchał regularnie rocka ,to nazwisko przewijało by się równie często co TOM MOULTON MIX na singlach.Ale dlaczego piszę właściwie o rockowym (głównie) producencie i teksciarzu który jest w Rock and Roll Hall of fame i ma za sobą pracę z największymi gwiazdami epoki ?A dlatego ,że paradoksalnie jest on odpowiedzialny za płytę Desmond Child & Rouge z roku 1978.

Dość dziwna,ciekawa rzecz.Połączenie psychodelicznego pop rocka,idącego w kierunku lat 80tych z disco brzmieniem.Cała płyta jest raczej ciężarem do przesłuchania,ale numer który Wam prezentuje wpada niesamowicie w ucho.Zwlaszcza początek.Rozumiem że nie będzie się podobał,ale akurat ja mam słabość do takich narkotycznych chórków i charakterystycznych riffów w tle.Patrząc na okładkę ,jest to płytą której na pewno nie wział bym w sklepie do ręki.No dobra,do ręki może ,ale na pewno nie do koszyka.A jednak pozory mylą,i na takiej płycie może zawsze znaleźć się taki cymes.Bądzcie czujni!


Desmond Child & Rouge - Our Love Is Insane (1978)

Disco zwycięży.