piątek, 21 sierpnia 2009

Donna Summer -Now I Need You & Working The Midnight Shift & Queen For A Day (1977)


Jak każdy człowiek ,mam kilka znienawidzonych pytań.Typu: "Jakiej muzyki słuchasz?" "Nagraj mi jakąś muzykę..!" - "Jaką?" "NO JAKĄŚ FAJNĄ!!!",oraz..."Jaki jest Twój ulubiony numer Donny Summer"...To jedno z tych pytań na które nie mam odpowiedzi.Jednak przyparty do muru ,wymieniłbym chyba trzy numery - 2 z nich usłyszycie poniżej,jeden mieliście już okazje słyszeć na moim blogu (Spring affair).

Tylko dlaczego, piszę, że usłyszycie dwa,a wrzucam trzy?No to jest już trochę dłuższa historia.Na początku ,miałem wrzucić tylko Now i need you,bo to chyba mój faworyt.Potem stwierdziłem, że wraz z Working The Midnight Shift tworzą naturalny ciąg muzycznych zdarzeń...Po kilku przesłuchaniach ,zdecydowałem się dodać jeszcze Queen for a day,i to zakończyłoby stronę B ,2płytowej płyty "Once upon a time" wydanej w 1977 roku.Płyty którą ktoś bardzo trafnie określił:

"An all-round good disco LP with some sort of modern-day Cinderella theme."

Ta dwupłytowa muzyczna wybuchowa instrumentalno-wokalna kolaboracja Donny Summer,Giorgio Morodera i Pete'a Bellote ,to moim skromnym zdaniem jedna z lepszych płyt.w dość obfitej(co normalne często w tamtych czasach) dyskografii królowej disco.Oczywiście na miejscu są tutaj argumenty ,że za długa,że kiczowata ,że przaśna...W 2009 roku może.Nie możemy dyskutować jednak o muzyce z tamtego okresu ,poprzez pryzmat naszych teraźniejszych poglądów ,trendów i gustów.Cała magia polega na zrozumieniu i wczuciu się w obecność w 1977 roku ,wtedy ta płyta wyda Wam się cudowna.Swoją droga,ciekawi mnie kiedy ostatnio wydał ktoś 2 płytowy album opowiadający jakaś spójną historie..Chociażby jednopłytowy.Jakieś typy?Może gdybym bardziej zagłębiał się w teraźniejszy przemysł muzyczny ,przyszłoby mi coś na myśl,ale w chwili obecnej - pustka.Nie wiem czy takich płyt się już nie robi ,czy ten koncept upadł, czy też wtedy nawet był fenomenem.Bo z tego co pamiętam, takie płyty nagrywał chociażby Pink Floyd,Budgie i kilka innych grup progresywnego czy też klasycznego rocka.Fenomen epoki czy przypadek?Naprawdę nie wiem.

Zostawiając w tyle te przemyślenia,pozostaje nam się skupić na stronie B ,pierwszej płyty albumu "Once upon a time".Strony na której to właśnie jak chyba nigdzie indziej ,duet Moroder&Bellotte dał sobie upust.Poszedł na całość z elektroniką której,nie oszukujmy się,ale w takiej postaci w muzyce disco można było szukać tylko i wyłącznie w Europie.Ewentualne przypadki producentów zza wielkiej wody są szczątkowe,ale chętnie wysłucham Waszych typów w tej kwestii.Te 3 numery to jedne z wielu (niestety) które chciałbym mieć w wersji instrumentalnej a to raczej średnio możliwe..Całe szczęście szepczące momentami i ekspresyjne wokale Donny nie działają na mnie bynajmniej jak płachta na byka,a wręcz przeciwnie.Nie wyobrażam sobie tutaj absolutnie nikogo innego.Jeżeli chodzi o poniższe 3 numery..W mojej prywatnej klasyfikacji stawiam Now i need you i Working The midnight shift na równi na podium.Queen for a day raczej niżej,bo jest już dośc a nawet bardzo cheesowy..ale jest integralną częscią drugiej strony płyty Donny ,i bez niego ten post nie powinien istnieć.Toteż prezentuję Wam tę trójce.Mam nadzieję że podzielicie moje zdanie i gusta.

Donna Summer -Now I Need You (1977)

Donna Summer - Working The Midnight Shift (1977)

Donna Summer - Queen for a day (1977)

Disco zwycięży.