Tak na szybko.Bez zbednych filozofii. Gary Criss - Rio de Janerio to jeden z tych numerow ktorych moc mozna dostrzec dopiero na imprezie...W sumie znalem go dlugo,ale zawsze jakos tak bez wielkiego podniecenia.Ale kiedy chlopaki z Czikitas Brothers puscili go na imprezie i tlum szalal-dopiero zrozumialem. Cos jest z niektorymi numerami ze ich potencjal odkrywa sie dopiero w okreslonych sytuacjach.Tak jest niewatpliwie z tym numerem.Sam Gary Criss nagral tylko jedna plyte,ale za to wydana w salsoulu,o dosc monotonnej tematyce,sami zobaczie na tytuly:
A1 | Rio De Janeiro (8:11) | |
A2 | The Girl From Ipanema / Brazilian Nights (8:33) | |
B1 | Amazon Queen (5:32) | |
B2 | The Lady Is Latin (The Girl Is Bad) (3:57) | |
B3 | My Rio Lady (3:14) | |
B4 | The Calm Before The Storm (4:45) |
Tak jak widzicie,raczej zamilowanie do dzwiekow i kultury latynoamerykanskiej tutaj panuje.Klasyk?Nie sadze,ale na pewno cos innego i wartego sprawdzenia.I moge zalozyc sie ze bedziecie nucic refren caly dzien..jak i ja to robilem po imprezie.Poza tym,fajna okladka.Lubie fajne okladki.Te z salsoulu zwlaszcza.Fajne.
Gary Criss - Rio De Janerio (1978)
Disco zwyciezy